To już kolejny artykuł z niekończącej się serii, co zrobić aby WiFi działało lepiej. Czas przestać wierzyć w cudowną moc WiFi. Jest to technologia bezprzewodowa, która ma swoje ograniczenia i póki jej trochę nie „pomożemy”, może rozczarowywać swoim działaniem.
Podstawą jest świadomość, że to co napisane na pudełku, jest nieosiągalne. Dlaczego tak jest? To nie do mnie pytanie, a do producentów, którzy chyba wyszli z założenia, że lepiej sprzedać coś, czego nie da się zweryfikować.
Dlatego też należy zadać sobie pytanie realne: „Jakich transferów potrzebujemy?”. I schodzimy szybko na ziemię. Co nam najbardziej wysyca łącza – testy ich przepływności. Pozostałem usługi nie potrzebują już takich przesyłów. Oczywiście gdzieś istnieje zasada, że im szybciej – tym lepiej. Nas jednak będzie interesowała stabilność połączenia i minimalne wartości dla poszczególnych usług, a także ilość danych do przesłania.
Jest to dość ważne przy doborze parametrów usługi, gdyż po co przepłacać, jeśli się z czegoś nie korzysta. Poniżej w tabeli przedstawię przykłady najpopularniejszych usług w rozbiciu na potrzebny transfer. Bardzo proszę zwrócić uwagę na podział – pobierane i wysyłane. Dla wygody, zrozumienia i zachowania marginesu błędu, dane zaokrągliłem do Mb/s (megabitów na sekundę):
Oczywiście powyższa tabela nie jest wyrocznią, ale daje pewien pogląd do tego, jak poszczególne usługi wpływają na obciążenie domowego Internetu. Dotyczą one jednego użytkownika i jeśli więcej użytkowników korzysta w danym momencie z usług, parametry należy ze sobą sumować.
Skoro mamy już kolejne podstawy za sobą, to spróbujmy ustalić po co nam one są potrzebne.
W tabeli ujęto zarówno dane pobierane, jak i wysyłane. Zanim stanie się to wyrocznią, to wyjaśnię że są one poglądowe, ale tak będzie łatwiej. Oczywiście podane transfery dotyczą jednego użytkownika i jeśli w danym domu jest więcej użytkowników i korzystają oni w danym momencie z Internetu, to sumujemy transfery wykorzystywanych usług.
Teraz przełóżmy to na same połączenia WiFi. Z danych z pudełka byłoby super, ale tak kolorowo nie jest. W sieciach bezprzewodowych producenci sumują wszystkie możliwe wartości, całego zakresu pasma, zarówno wysyłane jak i odbierane. Nazwijmy to „chwyt marketingowy”, gdyż z faktycznymi wartościami nie ma nic wspólnego.
Teraz porozmawiajmy o standardach. Pierwsza grupa to pasmo 2,4 GHz, które obejmuje 3 główne standardy:
– 802.11b – maksymalna prędkość 11 Mb/s, chociaż realna 5 Mb/s przy wolnym paśmie,
– 802.11g – maks. 54 Mb/s, a realnie 20 Mb/s przy wolnym paśmie,
– 802.11n – maks. niby 600 Mb/s, ale tego nie zobaczycie i przy wykorzystaniu podwójnej szerokości kanału (40 MHz), da się osiągnąć 150 Mb/s, oczywiście przy wolnym paśmie.
Co oznacza „wolne pasmo”? Takie w tej częstotliwości niemal już nie występuje, chyba że jesteście na środku pustyni i nic innego wam nie działa. jest mnóstwo innych urządzeń elektronicznych, które pracują również w tym paśmie, choć mają niewiele wspólnego z Internetem, jak choćby kuchenki mikrofalowe, połączenia Bluetooth, zabawki RC, sterownie bramą, kamery itd. Wszystko dlatego, że pasmo to zostało zwolnione z licencji i każdy może z niego korzystać. oczywiście z zachowaniem pewnych zasad, ale nie każdy producent chyba doczytał się tej zależności.
Druga grupa w WiFi to pasmo 5 GHz, w której znajdziecie standardy:
– 802.11a – najstarszy i najwolniejszy, niby do 54 Mb/s, ale realnie 30 Mb/s daje satysfakcję,
– 802.11n – tak, to wspólny standard z pasmem 2,4 GHz, ale w 5 GHz działa zdecydowanie lepiej i da się „wykręcić” 300 Mb/s
– 802.11ac – to obecnie najszybszy popularny standard i chociaż widziałem na kartoniku wartości 2300 Mb/s to chyba robię coś źle, bo wykręcałem raptem 800 Mb/s. Więcej nie dałem rady, choć może ograniczał mnie port Ethernet 1 Gb/s. Z drugiej strony, to i tak trochę za dużo niż na dziś nam potrzeba,
802.11ax – najnowszy standard, który wszedł w już w życie i dostępne są urządzenia w nim pracujące. Producenci jednak trochę się zapędzili i chcą wierzyć o przepustowości 10 Gb/s, gdzie mówi się o realnych transferach maksymalnych rzędu 2 Gb/s. To jest bardzo dużo więc po co takie zabiegi?
Pasmo 5 GHz jest zdecydowanie mniej „zaszumione”, czyli ma mniej zakłóceń, ale również jego zasięg a raczej przenikalność przez stałe przeszkody jest mniejsza niż 2 przypadku 2,4 GHz.
Dlatego też oba pasma i wiele standardów musi działać jednocześnie. To jest zaleta, ale też wada technologii. O ile zazwyczaj poszczególne pasma obsługiwane są przez odrębne anteny, to pozostaje problem wydolności samych standardów.
Nowsze urządzenia z reguły mają większą moc i korzystają z nowszych technologii. Te starsze lub tańsze też łączą się z Waszymi sieciami. Nie bez znaczenia jest odległość od punktu dostępowego (Access Point – AP).
Teraz wracamy do naszej tabeli i usług z jakich chcemy korzystać. Jeśli będzie to wyłącznie przeglądanie stron, poczta e-mail, komunikatory itp., to nawet najsłabsze standardy powinny sobie z tym poradzić, pod warunkiem, że liczba użytkowników jest nie za duża.
Teraz popatrzcie co najwięcej zabiera pasma – usługi wideo. Usługi, z które niekoniecznie korzystacie na urządzeniach przenośnych. Jeśli podłączycie usługę Smart TV w telewizorze, to znaczący zakres prędkości zostanie zabrany, zwłaszcza jeśli telewizor jest oddalony od AP. Skutkować to będzie tym, że w wysokich rozdzielczościach pojawi się kółeczko lub automatycznie obraz przełączy się na niższą rozdzielczość. Jeśli jest blisko Routera/ONT/Ap, to tylko zwykłym lenistwem można nazwać próbę podłączenia go bezprzewodowo, gdy jest w zasięgu kabla.
Tak to jest pierwsza i najważniejsza prawidłowość: połączenia bezprzewodowe są dla urządzeń mobilnych. Jeśli to zapamiętacie i będziecie się stosować, to wydajność sieci domowej diametralnie wzrośnie.
Pozostaje kwestia zasięgu i tu rozwiązań jest kilka. Nie stosujcie żadnego rodzaju wzmacniaczy, powielaczy, repeaterów zwłaszcza, które przekazują sygnał do Routera/ONT/AP bezprzewodowo. To nie działa dobrze. Zasięg sieci pewnie wzrośnie, ale jej wydajność spadnie.
W takim razie co można podłączyć i jak? Podłączyć można niemal każdy dodatkowy punkt dostępowy, ale sygnał wyłącznie po kablu. Tak, jest to utrudnienia, gdyż trzeba ten kabel poprowadzić przez dom. Daje jednak wymierny efekt, a chyba o to chodziło. Oczywiście można pójść nieco dalej i zastosować system „hotelowy”, co opisywałem w jednym z poprzednich artykułów.
Jest też jeszcze rozwiązanie, które wydaje się być najodpowiedniejsze, a mianowicie wykorzystanie dodatkowego routera, którego powinien mieć funkcję Access Point/Bridge. Co to daje? Oprócz rozbudowy sieci WiFi zyskujecie jeszcze dodatkowe porty Ethernet, a tych nigdy za wiele.
Jeśli miałbym coś uczciwie polecić na dzień dzisiejszy, to produkty TP-Link: Archer C6 i Archer C80. Pierwszy z nich może nie powala wydajnością, ale pracuje stabilnie, daje niezłe zasięgi i ma 4 porty Ethernet 1G. Drugi natomiast posiada również 4 porty 1G ale jest znacznie wydajniejszy w połączeniach WiFi i ma jeszcze lepszy zasięg.